14.01.2006 :: 16:56
Wyscig rowerowy Międzynarodowy wyścig kolarski. Peleton właśnie zbliża sie do ostatniego odcinka wyścigu. Lecz nagle. Co to?! Ktoś, nie wiadomo dlaczego rozlał na tor beczkę oleju, teraz na zakręcie czeka na kolarzy dużą śliska plama. Alez sie bedzie dzialo! Wpadaja pierwsi zawodnicy. Oto wlasnie reprezentant Rosji z gromkim okrzykiem i gracja rzuconej cegly pedzi na spotkanie Matuszki Ziemi. Zaraz po nim Niemiec atakuje kierownice roweru, bierze szturmem, przelatuje nad nia i po krótkiej powietrznej walce solidnie grzmoci o ziemie.> Sekundy pózniej Anglik ze stoickim spokojem, flegmatycznie zsuwa sie z roweru i zajmuje pozycje horyzontalna pod kolami swego bicykla. Nastepnie Francuz, jak na prawdziwego kochanka przystalo, chwile balansuje wyprostowany po czym pada brzuchem na wyczekujaca go tesknie ulice. Wloch zdazyl tylko krzyknac "Mamma mia!" i juz lezy rozplaszczony na asfalcie jak dobra pizza na patelni. Amerykanin chwile walczyl próbujac utrzymac sie na siodelku wierzgajacego roweru, jednak podobnie jak poprzednicy zostaje zmieciony z rumaka niczym kowboj na rodeo. Wszyscy daja pokaz prawdziwiej sportowej determinacji, walki i fantazji, tylko Polak, wjezdzajac zreszta jako jeden z ostatnich, wzial sie i zwyczajnie wyjebal... jakogo mam nadzieje nie bylo