08.02.2007 :: 16:35
"sometimes u got to take it on your own and you feel sorrow" wrocilam z obozu, hmm dziwna kwestia. przede weszystkim wkurzala mnie jego plotkarska natura, co by sie nie dzialo to i tak wsyscy o tym wiedza i to jest okropne i jeszcze ludzie domyslaja sie czegos i podaja to dalej jako prawde co za zenada! ale byly tez inne aspekty tego wyjazdu. wieczor przed obozem zerwalam z Adrianem i czulam sie trasznie smutna i samotna. ludzie z mojej paczki to rozumieli i pomagali mi wiec bylo super...dziwna kwestia czasami masz problem w zwiazku a kiedy wychodzicie na prosta to ta druga strona walnie taki tekst ze najchetniej byloby sie zapasc pod ziemie albo rzucic z mostu ale co to da? no wlansnie nic...i ? no wlasnie i zostajesz sam. byl mi strasznie przykro w pierwszej chwili ale z czasem mi ulzylo. teraz jest w miare oki ale mialam czasami wrazenie ze bylam jak swieczka, chcialam zgasnac, ale moj plomien sie nadal palil i nie mialam na to najmniejszego wplywu, moze to dziwnie brzmi bo kto z nas by chcial zostac zgazony, ale ja chcialam poczuc ze ten ogien mnie nie trawi juz, chocby na chwile, ze moge poczuc przyduszajaca won zgaszonego knota, a tu nic, chcialam zniknac, zamknoac sie w jakis klasztorze, kupic bilet w jedna strone i nie wracac, ale co to zmieni, od mysli nie uciekniesz... racja one zostaja zawsze gdzies w naszej swiadomosci i nie da sie ich wyzbyc. to czesc nas ktora zawsze pozostaje mysli ktore klebia sie w naszej glowie niczym nimboccumulusy przed burza. nie chce na niektore aspekty patrzec przychylnym okiem, optymistycznie, bo znowu sie przejade. chce zycchwila, a nie potrafie. zastanawiam sie, mysle co by bylo gdyby i to jest silniejsze odemnie i nic na to nie poradze. saa pewne sprawy ktore sie ze soba niezykle kloca i ... i nadal jestem w martwym punkcie, slepym zaluku widzie tylko sciane ulozona z moich mysli, a glowa tej sciany nie rozbije, nie da sie jej tez obejsc, trzeba cos wykombinowac zeby ja przejsc, ale na razie nie znam klina po ktorym moglabym sie wspiac na szczyt i za cholere niektorzy mnie tu nie rozumieja, ale coz nie moge powiedziec bardziej szczegolowo, najwazniejsze jest to ze nie wiem co zrobic w swojej sytulacji a umiem tylko innym doradzac - jak zwykle, nic nowego- ale coz takie zycie. jak tu doszedles to jestes niezly dzieki za przeczytanie pozdro